Agnieszka Radwańska sięgnęła w Auckland po jedenasty tytuł w karierze.
W zawodach w Nowej Zelandii Polka (czwarta w rankingu WTA) nie straciła nawet seta. Pokonała Węgierkę Gretę Arn (115) 6:2, 6:2, Rumunkę Simoną Halep (47) 6:3, 6:1 i Rosjankę Elenę Vesninę (68) 6:3, 6:3.
W półfinale wygrała z Jamie Hampton (70) z USA 7:6 (4), 7:6 (3). W finale była skuteczniejsza od Belgijki Yaniny Wickmayer (23) 6:4, 6:4.
Krakowianka świetnie rozpoczęła decydujący pojedynek. Przełamała Belgijkę w trzecim gemie (2:1). Miała nawet okazje na kolejnego breaka (3:2),
W ósmym gemie Wickmayer wywalczyła rebreaka (4:4), ale nie utrzymała podania (5:4). Radwańska skutecznie serwowała na seta (6:4).
Agnieszka żle rozpoczęła drugą partię (0:2). Szybko opanowała sytuację (2:2). Po raz drugim w tym secie przełamała Yaninę (4:3).
Belgijka obroniła cztery meczbole (5:4). W kolejnym gemie zmarnowała trzy szanse na rebreaka. Przy szóstej okazji Iśka zakończyła seta (6:4) i finałowy mecz.
Radwańska zdobyła jedenaste trofeum w karierze. W przyszłym tygodniu zagra z nr 1 w turnieju w Sydney. Ma wolny los w pierwszej rundzie.
– Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego początku roku. W dodatku wygrałam turniej, w którym grałam po raz pierwszy. To perfekcyjne przygotowanie do Australian Open – powiedziała Radwańska. – Wierzę, że uda mi się utrzymać grę na takim wysokim poziomie przez kolejne tygodnie.
– Jestem rozczarowana. Zrobiłam wszystko, co tylko mogłam – wyjawiła Wickmayer. – Zostawiłam serce i duszę na korcie, ale niestety, to nie wystarczyło do zwycięstwa.