Łukasza Kubota czeka dziś niezwykle ciężki pojedynek. Hiszpan Albert Montanes jest 30 tenisistą świata, świetnie czującym się na ceglanej mączce.
Tak wysoka pozycja Katalończyka (na zdjęciu) w rankingu światowym (był nawet 28) jest dla wielu sporym zaskoczeniem. 29-latek zapracował na ten sukces ciężką pracą. Zaczynam przygodę z tenisem w rodzinnej miejscowości San Carles de la Rapita.
Przez wiele lat był w cieniu innych zawodników hiszpańskiej armady. Osiągnął finał ATP już w 2001 roku w Bukareszcie, ale na pierwszy wygrany turniej czekał aż do 2008 roku. Triumfował wtedy w holenderskim Amersfoorcie. Wcześniej przegrywał finały z Walencji 2004, Acapulco 2005 i Casablance 2007.
Montanes znakomicie spisywał się w ubiegłym roku. Zwyciężył w Estoril i Bukareszcie. Obecny sezon rozpoczął nieżle. Na niezbyt lubianych kortach twardych dotarł do półfinału w Auckland oraz był w trzeciej rundzie Australian Open (porażka z Rogerem Federerem).
Albert nieżle serwuje, poprawnie gra przy siatce (2 wygrane turnieje i 4 finały w deblu). Jednak jego największymi atutami są znakomite wybieganie, ambicja i świetna gra z głębi kortu.