Jerzy Janowicz nie zrobił furory w Houston. Punktów będzie szukał w futuresie we włoskim Vercelli (korty ziemne, 15 tys. $+H).
Zdolny 19-latek przegrał w USA już w pierwszej rundzie. Uległ kontrowersyjnemu Waynowi Odesnikowi 3:6, 4:6.
Po meczu Jurek zasugerował, że Odesnik nie powinien mieć prawa gry w zawodowym rozgrywkach, po tym jak przyznał się do przemytu do Australii hormonu wzrostu.
– W czwartek Jerzyk wrócił z USA. Jedną noc spędził w Warszawie, a dziś wcześnie rano wyleciał do Włoch – mówi Anna Szalbot-Janowicz, mama polskiego tenisisty.
Po powrocie z Vercelli, Polak (293 w rankingu ATP) będzie trenował przez dwa tygodnie w kraju.
– Dalsze plany nie są jeszcze sprecyzowane. Prawdopodobnie będą to eliminacje turniejów ATP – wyjawia Anna Szalbot-Janowicz. – Pojawił się mały problem, ponieważ w tym okresie nie będzie trenera Jerzyka, bo będzie brał udział w rozgrywkach Pucharu Davisa.
Być może Janowicz wystąpi więc w kwalifikacjach jednego z trzech turniejów w Monachium, Estoril lub Belgradzie (od 1 maja).
W Vercelii jest o co walczyć. Triumfator turnieju zdobędzie 35 punktów. Stawka – jak na imprezę rangi futures jest dość silna. Nie brakuje rutyniarzy jak Austriak Martin Fischer (202), Argentyńczyk Juan Martin Aranguren (246) czy Włosi Stefano Galvani (256), Andrea Stoppini (296) i Enrico Burzi (379).
Ponadto jest duża grupa utalentowanych graczy, jak Słowak Martin Klizan (212), Hiszpan Sergio Gutierrez-Ferrol (270), Rosjanin Andrej Kuznetsov (280), Belg David Goffin (308), Włoch Thomas Fabbiano (378) czy Szwed Daniel Berta (1213).