Katarzyna Piter to jedyna polska zawodniczka, którą mogliśmy oglądać w 2. rundzie turnieju Polsat Warsaw Open.
Kasi przyszlo zmierzyć się w pierwszym meczu z rodaczką Martą Doamchowską. Po zaciętej, rozłożonej na dwa dni walce wygrała 7:6, 4:6, 7:5. Dzisiaj zmierzyła się z rakietą numer 12 na świecie, Na Li. Przegrała 0:6, 3:6.
– Póżno weszłam w mecz, bo na co dzień nie gram z tenisistkami takim jak Na Li. W spotkaniach z nimi samemu trzeba zdobywać punkty, a nie czekać na ich błąd – wyznaje Polka.
– Przede wszystkim nie ma czasu na zastanawianie się. Trzeba wchodzić na piłkę, atakować, zagrać odważnie i spróbować coś zmienić . Ale ja gram skróty wtedy, kiedy mam dobry dzień. Dziś nie czułam, że to może to być moje uderzenie – opowiada o swojej grze Kasia.
W drugim secie Piter prowadziła z przewagą przełamania (3:1), ale rywalka łatwo odrobiła stratę.
– Kiedy trafiam pierwszym podaniem, wtedy moja gra wygląda inaczej. Mogę pójść do siatki, zagrać agresywnie. – zaznacza polska tenisistka – Dziś dużo musiałam grać drugim serwisem, popełniałam też podwójne błędy. Gdyby serwis mi pomógł, mecz wyglądałby inaczej.
– Zdaję właśnie maturę i został mi jeszcze jeden egzamin. Kiedy skończę, mam zamiar grać w turniejach w Europie – o najbliższych planach informuje Kasia.