Coraz większym zainteresowaniem kibiców, także naszych Czytelników cieszy się, Dustin Brown.
25-letni tenisista z Jamajki jest z całą pewnością niezwykle barwną postacią w tenisowym światku.
Uwagę fanek przyciąga jego oryginalna uroda i uroczy uśmiech, a także charakterystyczna fryzura, której zawdzięcza przydomek „Dreddy”. Również jego osiągnięcia tenisowe muszą budzić szacunek.
Dustin, choć reprezentuje Jamajkę, urodził się w Niemczech, gdzie spędził pierwsze 12 lat swojego życia. Tam też zaczął w wieku 5 lat trenować tenis. Idolem młodego Dustina był Marat Safin.
Dopiero w 1996 roku wyjechał z rodzicami do ojczyzny swojego ojca.
Na Jamajce skończył szkołę i kontynuował karierę tenisową, grając w satelitach.
W 2004 roku podjął jednak decyzje o powrocie do Europy, do Niemiec.
Chciał rozwijać się tenisowo, grać z najlepszymi. Twierdzi jednak, że te 8 lat spędzonych na Jamajce ukształtowało go jako człowieka i gracza.
W prezencie od rodziców otrzymał Camper Vana, którym przemierzał Europę, walcząc w satelitach i challengerach.
Na początku 2009 roku zajmował w światowym rankingu miejsce pod koniec piątej setki. Ale to właśnie ten rok przyniósł przełom w jego karierze.
Wygrał pierwszego challengera w Samarkand (Uzbekistan), zagrał też w czterech finałach (Aachen, Eckental, Almaty, Karlsruhe).
Te sukcesy oraz lata ciężkiej pracy sprawiły, że Dustin skończył ubiegły rok już na 144 pozycji, a aktualnie jest 141 rakietą na świecie.
Tylko jeden Jamajczyk przed nim, Doug Burke był tak wysoko w rankingu. W 1988 roku zajmował 175 miejsce.
Motto życiowe Dustina brzmi: „Jeżeli człowiek czegoś pragnie, może to zdobyć”.
Ulubioną nawierzchnią jamajskiego tenisisty jest trawa, choć sukcesy osiąga na mączce i kortach twardych. Chwile wolne od tenisa spędza na oglądaniu filmów i słuchaniu muzyki.
W tym tygodniu Jamajczyk grał w turnieju w Johannesburgu. Dotarł do ćwierćfinału, w którym uległ dzisiaj Stephanowi Robert (Francja) 6:7, 3:6.