Im bliżej potyczki Polaków z Finami, tym hurraoptymizm, który panował jeszcze dwa, trzy tygodnie temu w ekipie biało-czerwonych, jest coraz mniejszy. Ale i tak teoretycznie, więcej atutów mają gospodarze sopockiego meczu.
Dużo zależeć będzie od pierwszego spotkania, pomiędzy Michałem Przysiężnym (137 w rankingu ATP) i Jarkko Nieminenem (na zdjęciu, 85). Obydwaj gracze nigdy ze sobą nie rywalizowali.
– Wolałbym wyjść na kort przy prowadzeniu 1:0, gdybym miał pewność oczywiście, że Łukasz wygra. Niczego tenisie nie można być pewnym. Dlatego też lepiej, że zagram jako pierwszy – podkreślał „Ołówek”. – Wierzę, że mogę sprawić niespodziankę, choć Jarkko jest mocnym zawodnikiem.
Pewny swego wydawał się Fin, który po półfinale w Delray Beach wrócił do pierwszej setki.
– Problemy zdrowotne mam już za sobą. Cenimy rywali, którzy zrobili wielki postęp, ale zrobimy wszystko, aby zdobyć trzy punkty i zagrać w kolejnej rundzie z Republiką Południowej Aryki – zapowiadał Jarkko Nieminen.
Przysiężnego chwalił Łukasz Kubot.
– Michał świetnie czuje się w hali na szybkich nawierzchniach. Jest w świetnej formie. Jeśli wyjdzie na kort rozlużniony, to może pokonać Jarkko – mówił najlepszy polski tenisista.
20 minut po zakończeniu pierwszego pojedynku, na kort wyjdą Kubot (42) i Henri Kontinen (295).
– Liczę, że jutro dołożę jeden punkt. Nie zaaklimatyzowałem się jeszcze na sto procent. Podjąłem wyzwanie, dostałem kredyt zaufania od kapitana. Wierzę, że zagram dobrze – zaznaczał Kubot.
Kontinen fatalnie rozpoczął sezon, od trzech gładkich porażek w Katarze i Australii. Przed tygodniem wygrał już jednak halowego futuresa w Sarajewie.
– Z różnych przyczyn słabo grałem w styczniu – mówił 19-letni Fin. – Odbudowałem formę. Czuję, że mogę sprawić niespodziankę.