Martyna Kubka (359 WTA w singlu i 151 WTA w deblu) po raz drugi w tym roku wystąpi w reprezentacji Polski. Zagra za kilka dni w turnieju kwalifikacyjnym grupy B Billie Jean King Cup w Arenie Gorzów (14-16 listopada).
- Zagrałam już trzy mecze deblowe w drużynie i mam nawet dodatni bilans, więc przetarcie na pewno jest. Bardzo lubię te tygodnie reprezentacyjne, bo różnią się od codzienności w tourze. Zawsze jestem też gotowa do gry, kiedy przychodzi powołanie, bo to dla mnie ogromna duma. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że na ten moment bardziej prawdopodobny jest mój występ w deblu, ale jeśli będzie trzeba, jestem gotowa także zagrać w singlu. Na pewno w Gorzowie będą pełne trybuny, podobnie jak w Radomiu. To zawsze trochę większy stres i presja, bo tylu kibiców nie ma na turniejach ITF, więc emocje są ogromne. Ale trybuny też niosą. Zazwyczaj w meczach dla Polski gram powyżej swojego poziomu, więc mam nadzieję, że tak będzie i tym razem - powiedziała Kubka.
Martyna po raz pierwszy została powołana do reprezentacji w listopadzie 2022 roku, gdy Polki po raz pierwszy występowały w BJK Cup Finals. W Glasgow nie wyszła na kort w grupowych meczach przeciwko zespołom USA i Czech. Zadebiutowała dokładnie rok później w Sewilli, właśnie w finałowym turnieju. W spotkaniu z Hiszpanią zagrała w deblu u boku Katarzyny Kawy. Zdobyły wówczas punkt na 1:2.
- Kto wie, może tu w Gorzowie znowu z Kasią stworzymy zgrany duet. W kwietniu dwukrotnie wystąpiłam w deblu z Mają Chwalińską. Wygrałyśmy ze Szwajcarkami, no i przegrałyśmy w dwóch tie-breakach z mocnymi ukraińskimi siostrami Ludmiłą i Nadią Kichenok. Ale jestem zadowolona z tego występu i bardzo liczę na kolejne doświadczenia w grze w reprezentacji w tym tygodniu - dodała Martyna, która ma na koncie już 28 wygranych turniejów w deblu w zawodowym tourze. Cztery z nich odniosła w obecnym sezonie, w tym dwa - tydzień po tygodniu - w halowych turniejach ITF W75 w Hamburgu i ITF W35 w ITF W35 w Villeneuve d'Ascq.
- Rankingowo utrzymuję się w podobnym miejscu, raz jest trochę wyżej, raz niżej, wiadomo, punkty raz się zdobywa, raz spadają. Skupiając się głównie na singlu i grając turnieje ITF różnych kategorii, ciężko byłoby jeszcze awansować w deblu. Mimo to ranking w okolicach 150. miejsca i tak mnie cieszy, bo debel na ten moment nie jest moim priorytetem. Może kiedyś to się zmieni, ale obecnie skupiam się na singlu i staram się utrzymywać poziom debla na dobrym poziomie, żeby w razie decyzji o zmianie mieć solidny punkt startowy. Poza tym po prostu lubię debla i dobrze się w nim odnajduję - uważa Kubka.
– Jeśli chodzi o singla, to na pewno mam w tym roku dobry bilans meczów, wygrywam sporo spotkań, co dodaje mi pewności siebie. Rankingowo może jeszcze nie widać dużego skoku, ale czuję, że zrobiłam progres, szczególnie w ostatnich miesiącach. W lipcu właściwie mój cały sztab trenerski się zmienił, a także miejsce treningowe. Zaczęłam trenować w Piatti Tennis Center we Włoszech. Na razie byłam tam kilka razy, ale planuję spędzać tam dużo czasu. Oczywiście nie tylko tam, bo czasami będę też trenować w Warszawie, bo pewne elementy treningowe mogę wykonywać tylko tutaj. Jednak myślę, że obecnie właśnie Włochy staną się moim głównym miejscem treningowym - wyjaśnia Kubka.
Martyna pierwszy singlowy tytuł wywalczyła w 2023 roku w imprezie ITF W15 w Szarm el-Szejk, a w tym sezonie wygrała dwa kolejne turnieje tej rangi w Kayseri i Leimen.
- Widzę dużą poprawę w grze i myślę, że wszystko idzie w bardzo dobrym kierunku. Nie mogę się już doczekać presezonu, bo wiem, że czeka mnie tam solidna praca, która – mam nadzieję zaprocentuje w przyszłym roku, szczególnie przygotowanie fizyczne. Pracują tam naprawdę świetni fachowcy, między innymi aktualny trener przygotowania motorycznego Novaka Djokovicia. Mają bardzo profesjonalne podejście i ich spojrzenie na mój rozwój naprawdę mnie przekonuje. Idę w to w stu procentach. Tenisowo pracujemy nad regularnością i solidnością i tu też widzę u siebie wyraźną poprawę - tłumaczy tenisistka.
Po występie w reprezentacji Polski w Gorzowie tenisistka LOTTO PZT Team planuje jeszcze kilka turniejowych startów, zanim rozpocznie przygotowania do kolejnego sezonu. Będą to występy w hali, na twardych kortach.
- Gra na twardych kortach to mój świadomy wybór. W tym roku nie grałam żadnego turnieju międzynarodowego na mączce. Zdecydowanie wolę twarde nawierzchnie, bo one najbardziej sprzyjają mojej ofensywnej grze, ale też dominują w tourze przez większość sezonu. Chciałabym w przyszłości grać w turniejach wielkoszlemowych, a tylko jeden z nich jest grany na ziemi, pozostałe na szybkich kortach, w tym jeden na trawie, która też bardzo mi odpowiada. Jednak w zawodowym cyklu mączki jest stosunkowo mało, może dwa i pół miesiąca ledwie. To już jest końcówka i bronię jeszcze trochę punktów, więc trudno się spodziewać jakiegoś skoku. Ale bardzo liczę, że uda mi się we Włoszech dobrze przepracować presezon i dobrze rozpocząć przyszłoroczne starty. Bardzo chciałabym w przyszłym sezonie osiągnąć ranking, który pozwoli mi grać w eliminacjach turniejów Wielkiego Szlema. To jest mój cel. Najbardziej marzy mi się Australian Open albo Wimbledon, bo to to moje ulubione turnieje, ale oczywiście nie pogardzę żadnym. Pracuję właśnie po to, żeby wejść na ten poziom gry i wierzę, że to już niedługo się uda - podkreśla Martyna.