Łukasz Kubot przeżywa najpiękniejszy okres w swojej karierze. W najbliższych kilku tygodniach czeka go jednak wiele startów i długich podróży.
Po występie w meksykańskim Acapulco, który Polak zakończy najpóżniej w sobotę, przyleci do Polski. Wraca bowiem do kadry narodowej na mecz z Finlandią w Sopocie (5-7 marca).
Po walce w Pucharze Davisa, poleci ponownie za ocean. Chce bowiem zagrać w pierwszym w tym roku turnieju Masters Series w Indian Wells (11-21 marca, korty twarde, 4,5 mln $). Zgłaszał się do niego z dużo niższym rankingiem (86), dlatego też wciąż nie ma zagwarantowanego miejsca w drabince głównej.
Po wycofaniu się Lleytona Hewitta, Jose Acasuso, Maximo Gonzaleza i Fabrice Santoro jest już czwartym rezerwowym. Jest więc spora szansa, że uniknie gry w kwalifikacjach.
Na liście zgłoszonych debli brakuje Kubota i Olivera Maracha. Mają jednak na tyle wysoki ranking, że mogą zapisać się tuż przed samymi zawodami.
W Miami (24 marca-4 kwietnia, korty twarde, 4,5 mln $) odbędzie się druga impreza Masters Series. Polak jest pewny udziału w turnieju głównym.
Po występach na betonowych kortach Kalifornii i Florydy, Łukasz wróci na ceglaną mączkę. Zaplanował start w Casablance. Jest szósty na liście zgłoszeń do zawodów, w których będzie rywalizowało 28 zawodników (czterech najlepszych ma wolny los w pierwszej rundzie). Jest więc szansa, że Kubot będzie bardzo wysoko rozstawiony.
W Maroku (5-11 kwietnia, 450 tys. $) chcą wystąpić m.in. Stanislas Wawrinka, Ivan Ljubicić, Albert Montanes, Victor Hanescu, Carlos Moya czy Richard Gasquet.