Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski przygotowują się do olimpijskiego startu w Londynie.
Ostatnie tygodnie nie były udane dla Polaków. Przegrali cztery ostatnie mecze. Są jednak piątym duetem w klasyfikacji ATP Doubles Team Rankings.
– Warto czekać cztery lata, by tego doświadczyć atmosfery igrzysk. Nie gramy tylko dla siebie, ale również dla kraju. Ciężko pracowaliśmy, by uzyskać kwalifikację i teraz możemy dostąpić tego zaszczytu. Na igrzyskach czujesz, że jesteś częścią wielkiej drużyny – zaznacza Fyrstenberg.
– Za wyjątkową atmosferę odpowiada przede wszystkim wioska olimpijska, która jest bardzo ładna. Podoba mi się znacznie bardziej niż w Pekinie. Zajmuje mniejszą powierzchnię, za to budynki są wyższe. Pokoje też świetne. Wszyscy najlepsi polscy sportowcy spotykają się, rozmawiają, wspólnie jedzą. Warto to przeżyć – podkreśla Matkowski, który ponad tydzień temu wziął ślub.
Temperatura w Londynie nie spada poniżej 25 stopni Celsjusza.
– Nie ma chmurki na niebie i można cieszyć się dobrą energią za słońca. Takie warunki bardzo lubimy. Praktycznie cały rok gramy przy takiej pogodzie, zaczynając od Australian Open, więc oby utrzymała się jak najdłużej – wyjawia Mariusz.
Mocno zmienił się wimbledoński obiekt.
– Nie dominuje już zieleń, tylko różowe olimpijskie banery – wyjaśnia Marcin. – Jesteśmy kontrolowani trzy, cztery razy, za nim przystąpimy do treningu. Praktycznie na każdym rogu stoi żołnierz.
Polacy poznają rywali już jutro po godz. 12.