18-latka z Poznania stała się wielką nadzieją tenisa nad Wisłą. Sukces nie zmienił utalentowanej tenisistki. Nadal jest tą samą skromną i uśmiechniętą Magdą Linette.
– W ciągu trzech miesięcy wygrałaś turnieje w Szczecinie, Hechingen i Versmold oraz byłaś w finale w Toruniu. Przebojem wdarłaś się do trzeciej setki rankingu seniorek. Były to wymarzone lato.
– W styczniu wraz z moim trenerem Kubą Rękosiem zaplanowaliśmy, że w tym roku zagram tylko w czterech juniorskich turniejach, w tym French Open, a ponadto skupię się startach w zawodowych imprezach. Chciałam być na koniec sezonu w czołowej 500. Lato było bardzo udane, na pewno najlepsze z dotychczasowych w karierze. Jestem niezwykle zadowolona, ale nie spocznę na tych sukcesach. Powalczę o kolejne turniejowe zwycięstwa.
– Czy czujesz już to, że w kraju mówi się dużo o Tobie, że jesteś nazywana wielką nadzieją kobiecego tenisa?
– Wchodząc na kort staram się ciężko pracować. A na meczach daję z siebie wszystko. A tym co mówią inni raczej staram się nie myśleć.
– Czy Twój organizm jest gotowy na takie obciążenia?
– Muszę popracować nad przygotowaniem fizycznym. Moje ciało musi być silniejsze, aby wytrzymywać trudy meczów, które teraz będą coraz cięższe.
– Czy był czas na celebrowanie ostatnich sukcesów?
– Jakoś bardzo nie świętowałam. Raczej zabrałam się dalej do roboty. Dobrze, że po wyczerpujących startach w Niemczech, było trochę wolnego. Mogłam spokojnie potrenować.
– Co robisz w wolnych chwilach?
– Lubię chodzić do kina i to bardzo.
– Za tydzień zagrasz w Katowicach. Gdzie wystąpisz po turnieju na Śląsku?
– Dokładnie jeszcze nie wiem, co będę robić po Katowicach. Mój trener podejmie decyzję, czy powalczę w Chorwacji, we Włoszech czy Bułgarii.
– Zajmujesz 239 pozycję na świecie. W które miejsce celujesz na koniec roku?
– Od niedawna przestałam o tym myśleć, bo można zwariować, jak cały czas patrzy się na te numerki. 🙂