Alek Charpantidis (na zdjęciu), trener Michała Przysiężnego, zwycięzcy challengera w Kazaniu, dzieli się z nami wrażeniami z turnieju w Rosji.
– Na początku sezonu Michał miał lekkie problemy z rakietami. Nowe, które otrzymał różniły się od poprzednich, z czego nie był zadowolony. Chwilowo powrócił do modelu poprzedniego. Będziemy próbowali rozwiązywać ten problem u żródła – w fabryce w Austrii – mówi trener „Ołówka”. – Cieszymy z osiągnięcia świetnego rezultatu. Michał z dnia na dzień prezentował się lepiej. Z pierwszych trzech pojedynków nie do końca był zadowolony, lecz w najważniejszej fazie turnieju podniósł poziom swojej gry. Dobrze serwował, urozmaicał swoją grę, co skutecznie wybiło z rytmu naprawdę dobrze grającego w Rosji Tobiasa Kamke.
Michał w zaciętym finałowym pojedynku wygrywał najważniejsze piłki.
– Finałowy przeciwnik prezentował nieco inny styl od Kamke. Też grał agresywnie, ale z uderzał piłki z większą rotacją – wyjawia Charpantidis. – Michał dobrze serwował, no i w najważniejszych momentach prezentował się naprawdę dobrze. Pokazuje, iż jest coraz mocniejszy psychicznie. „Ołówek” nie zwykł przegrywać finałów. W meczach o najwyższą stawkę zawsze można na niego liczyć, czy to w Pucharze Davisa, czy w decydujących fazach turniejów.
Przysiężny musi szybko przenieść się z Rosji do Włoch.
– Jutro Michał leci do Berlina. Niestety, na lotnisku spędzi większość dnia. Dopiero o godz. 21 odlatuje do Bergamo – wyznaje Alek. – W pierwszej rundzie czeka na niego trudny rywal. Thierry Ascione to doświadczony i grożny przeciwnik.