Martyna Kubka pochodzi z Zielonej Góry, ale od niespełna roku mieszka i trenuje w Warszawie.
Podczas pandemii koronawirusa 19-latka zdała maturę w Zespole Szkół Ogólnokształcących i Sportowych nr 7 w Zielonej Górze. Pasję do sportu odziedziczyła po rodzicach.
Martyna wystąpiła we wszystkich trzech dotychczasowych turniejach zaliczanych do LOTOS PZT Polish Tour. W Szczecinie triumfowała, a tuż przed przyjazdem do Bytomia doszła jeszcze do finału we Wrocławiu.
– W pierwszym turnieju w Gdańsku nie poszło mi najlepiej, odpadłam w ćwierćfinale. Nie czułam się jeszcze dobrze, bo byłam potwornie zmęczona po maturze. Zdałam ją właściwie kilka dni wcześniej, ale nie spodziewałam się, że matura tyle ze mnie wyciśnie sił i energii. Przez naukę nie trenowałam zbyt dużo przed rozpoczęciem LOTOS PZT Polish Tour, więc pierwszy turniej nie był dla mnie udany, Powiedziałam trenerowi, że potrzebuję trochę więcej odpoczynku. No i jak widać to przyniosło efekty, bo później osiągnęłam dwa finały – powiedziała 19-latka.
Tenisistka dorastała w usportowionej rodzinie. Jej rodzice uprawiali strzelectwo.
– Byli olimpijczykami. Wystąpili na igrzyskach w Barcelonie, a mama jeszcze też cztery lata później w Atlancie. Potem, jeszcze przed moim urodzeniem tato zaczął grać w tenisa amatorsko. Jak miałam pięć lat, wtedy zaprowadził mnie po raz pierwszy na kort. Zresztą wybudował kort w ogrodzie i tak to się u mnie zaczęło. Wiadomo, że dość szybko się to przeniosło do klubu, był najpierw jeden trener, potem drugi. Cały czas mam wsparcie rodziców, którzy dobrze czują sport i nigdy mnie nie zmuszali do gry. Doskonale wiedzą jak i kiedy pomóc czy nie przeszkadzać – podkreśliła mierząca 181 cm zawodniczka GLT Nafta Zielona Góra.
– Moje rodzinne miasto kojarzy się przede wszystkim z żużlem i koszykówką, ale pomimo sporego wzrostu mnie od zawsze ciągnęło do tenisa. Mój brat trenuje koszykówkę, jest wyższy ode mnie o trzy centymetry, a ma dopiero 15 lat. Dla mnie zawsze był najważniejszy tenis. Jak miałam 10 czy 12 lat, to już było gdzieś w głowie, że chcę być tenisistką, ale to nie było brane tak zupełnie na poważnie. Dopiero w wieku 14 lat poczułam, że chcę to robić na profesjonalnie i nie wyobrażam sobie życia bez tenisa. Dopiero tak z półtora roku temu uwierzyłam jednak, że mogę odnieść sukces – dodała.
Kubka ma za sobą występy w juniorskim turnieju wielkoszlemowym. Jest obecnie 847. w rankingu WTA.
– Przymusowa przerwa w grze w sumie pomogła mi trochę w nauce do egzaminów, mogłam się na spokojnie przygotowywać. No i rankingi zamrożono, więc niczego nie traciłam. Wszystko przebiegło pomyślnie, jednym stresem było właściwie przełożenie terminu matury. Ale już jest za mną, teraz mogę się w pełni skoncentrować na tenisie. Jest plan, żeby mniejsze turnieje międzynarodowe wystartowały 11 sierpnia, tylko jeszcze nie są znane dokładne zasady. Nie wiadomo, czy będą z punktami, czy nie. Zresztą właściwe do końca nie wiadomo jak będzie z rankingiem, czy będzie zamrożony, czy nie – powiedziała Martyna.
– Na pewno będziemy chcieli startować za granicą, ale też zależy, jakie będą zasady. Jeśli miałaby to być gra bez punktów to wyjeżdżanie za granicę może nie mieć sensu. No i się nie będzie kalkulować finansowo. Dlatego jest też drugi plan, żeby grać w kolejne turnieje w ramach LOTOS Polish Tour. Na razie czekamy na informacje jak będzie wyglądać restart turniejów i na jakich zasadach. Zresztą wszyscy są w podobnej sytuacji i czekają na rozwój wydarzeń – dodaje tenisistka.
Od kilku lat trenuje poza rodzinnym miastem, ale od półtora roku zadomowiła się na dobre w stolicy.
– W Zielonej Górze w pewnym momencie nie miałam z kim trenować, bo nie było tam nikogo lepszego ode mnie, dlatego wiadomo było, że wyjadę do innego miasta. Poprzedniego trenera miałam w Poznaniu, drugiego motorycznego w Warszawie. Rzadko się wszyscy spotykaliśmy na korcie żeby trenować, a tym bardziej żeby wyjeżdżać gdzieś razem. Ale od sierpnia ubiegłego roku rozpoczęłam współpracę z trenerem Maćkiem Synówką, no i przeniosłam się na stałe do Warszawy. Cieszę się, że tam mam cały swój team i trenuję w jednym miejscu. No i w grupie jeździmy też na turnieje – powiedziała.
– Mam to szczęście, że mam sponsorów: Lotos, Polski Związek Tenisowy, mam też wsparcie w moim klubie i mieście Zielona Góra, no i jest jeszcze parę osób. To ważne, bo dzięki temu mogę grać, a tenis jest drogim sportem, więc bez sponsorów trudno o sukces. Jeśli koszty się nie zwracają, nie ma wyników, to grać mogą tylko najbogatsi. Samo częste podróżowanie nie jest dla mnie straszne. Przez wyjazdy na turnieje, które miałam od zawsze, tak naprawdę, to nie stanowi większego problemu. Ale dobrze jest mieć stałą bazę treningowo-wypadową. Warszawa zawsze mi się podobała. Wszystko jest w niej ok, no oprócz korków – dodała na zakończenie.