Polski Tenis

WYNIKI

MADRYT: Sabalenka - Linette 6:4, 3:6, 6:3; Rybakina - Bronzetti 6:4, 6:3; Pavlyuchenkova - D. Saville 6:1, 6:4; A. Krueger - Alexandrova 6:3, 6:3; M. Andreeva - Noskova 4:6, 6:3, 6:3; C. Garcia - Xinyu Wang 6:1, 6:4; Paolini - Jimenez Kasintseva 6:0, 6:1; F. Cerundolo - Marozsan 6:2, 7:6 (5); Seyboth Wild - Musetti 6:4, 6:4; T. Paul - L. Klein 6:7 (5), 6:1, 6:4; Rublev - Bagnis 6:1, 6:4; Altmaier - Fils 6:2, 6:3; Davidovich Fokina - J. Shang 7:5, 6:3.

LOTOS PZT Team – Maks Kaśnikowski

Maks Kaśnikowski (LOTOS PZT Team) ma dopiero 17 lat, a za sobą debiut debiut w Pucharze Davisa oraz wygraną z zawodnikiem z czołowej 30 na świecie.

W tym sezonie zadebiutował także w wielkoszlemowym turnieju juniorów. Został najlepszym polskim tenisistą do lat 18 (42 ITF).  

W lipcu w drugiej rundzie 94. Mistrzostw Polski Maks wyeliminował najwyżej rozstawionego w zawodach Huberta Hurkacza, który wówczas zajmował 28. miejsce na świecie.

Mecz życia

– Tak, to zabawne, ale mogę powiedzieć, ze mam dodatni bilans meczów Hubertem. To był niesamowity dzień, jaki rzadko się zdarza. Po prostu na korcie wychodziło mi wszystko, zagrałem najlepszy mecz w życiu i udało mi się pokonać Huberta. To na pewno największe zwycięstwo w mojej dotychczasowej karierze i długo będę je pamiętał. W kolejnej rundzie przegrałem z Piotr Gryńkowski, chociaż w pewnym momencie prowadziłem z nim z przewagą przełamania, ale nie wykorzystałem tego. Piotrek zagrał świetnie, ale na pewno ta porażka zostawiła duży niedosyt i bardzo chciałbym mu się zrewanżować za nią – wspomina jeden z najmłodszych zawodników w LOTOS PZT Team.

Debiut w Pucharze Davisa

W styczniu osiągnął dwa finały singlowe w juniorskich turniejach w Szwecji i na Ukrainie. Pod koniec lutego dotarł jeszcze do półfinału podobnej imprezy w Kazaniu, skąd udał się do Kalisza na mecz Pucharu Davisa.

– Powołanie do reprezentacji to było naprawdę niesamowite i bardzo duże wydarzenie dla mnie. No i to, że mogłem wyjść na kort i zagrać mecz. Wspaniale było poczuć się częścią tej drużyny obok Jerzego Janowicza, Kacpra Żuka, Jana Zielińskiego oraz Szymona Walkówa. Dotychczas nie miałem z nimi styczności, no poza Jurkiem, z którym wcześniej trenowałem. Poza nim wszyscy debiutowaliśmy w reprezentacji i to było niesamowite przeżycie i dało mi niesamowitych skrzydeł. Szkoda, że zaraz po tym była kilkumiesięczna przerwa spowodowana pandemią – uważa Kaśnikowski.

W kaliskiej Arenie rywalizacja – z powodu koronawirusa – toczyła się bez udziału publiczności Maks wyszedł na kort w czwartym pojedynku i okazał się w nim lepszy od bardziej doświadczonego Wai Yu Kaia. Zdobył czwarty punkt w spotkaniu z Hongkongiem, ustalając wynik na 4:0. Po udanym debiucie musiał czekać ponad trzy miesiące na możliwość gry na punkty.

Potrzebna agresja w wymianach

– Ta przerwa nie była dla nikogo łatwa, ale starałem się wzmocnić i przygotować do kolejnych startów. Robiłem to bez większego ciśnienia, bo też nie było szansy na szybki powrót juniorskich turniejów, w których jeszcze startuję. Dzięki turniejom LOTOS PZT Team mogłem natomiast zagrać sporo meczów ze starszymi i bardziej doświadczonymi zawodnikami ze ścisłej krajowej czołówki. Chwilami nawet całkiem nieźle mi szło. Przekonałem się, że u juniorów czasem wystarczy do wygrania meczu przebijać piłkę i się nie mylić. Wśród zawodowców trzeba jednak grać o wiele agresywniej. Przede wszystkim trzeba samemu prowadzić grę, a nie czekać na to, co zrobi rywal. To są rzeczy, nad którymi coraz więcej pracuję razem z moim trenerem Mario Trnovskym – uważa Maks, który trenuje na co dzień w MTW Academy.

W tegorocznym LOTOS PZT Polish Tour junior wystąpił już na otwarcie w Gdańsku, dzięki „dzikiej karcie”. W Bytomiu, po wyeliminowaniu Hurkacza, odpadł w ćwierćfinale 94. NMP. Był to jego najlepszy wynik singlowy w tym cyklu. Natomiast w deblu dwukrotnie udało mu się wystąpić w finałach – w Kozerkach z Dominikiem Nazarukiem oraz w Bydgoszczy z Mikołajem Lorensem (LOTOS PZT Team). Latem zdobył jeszcze złoty medal Mistrzostw Polski do lat 18 w grze pojedynczej.

Celem był szlem

Pod koniec sierpnia zadebiutował w międzynarodowym tourze, również dzięki „dzikiej karcie”, w turnieju ITF 25 Talex Open. W pierwszej rundzie przegrał jednak w trzech zaciętych setach z Holendrem Jelle Selsem.

– Dopiero we wrześniu zagrałem w międzynarodowym turnieju juniorskim, no i doszedłem w nim do półfinału w Bytomiu. Natomiast w październiku udało mi się zrealizować jeden z najważniejszych celów i wystąpiłem w Wielkim Szlemie. Mój start w Roland Garros nie był zbyt udany, ale wierzę, że kolejne będą już lepsze. Bardzo chciałbym w przyszłym roku wystąpić we wszystkich wielkoszlemowych turniejach. Zobaczymy co z tych planów uda się zrealizować, bo też tak naprawdę nie wiadomo, jak przy koronawirusie będzie wyglądał przyszłoroczny sezon. Jestem dobrej myśli – podkreśla Kaśnikowski.

Kategoria: ATP, ITF