Była włoska tenisistka w minionym tygodniu prowadziła swoją drużynę w turnieju finałowym Billie Jean King Cup. Tathiana Garbin po przegranym finale zdecydowała się na trudne dla siebie wyznanie i podczas konferencji prasowej podzieliła się tym, co obecnie przechodzi w życiu.
Nie należała do ścisłej czołówki kobiecego tenisa, ale była jedną z najgroźniejszych tenisistek z Włoch. Najwyżej sklasyfikowana była w singlu na 22. miejscu (zaś w deblu 25).
W grze pojedynczej zdobyła jeden tytuł w imprezie z cyklu WTA, w 2000 roku w Budapeszcie, pokonując w finale Kristie Boogert.
Polscy fani tenisa mogą kojarzyć ją z… występów w Polsce. W tym samym roku z Janette Husarovą zdobyła swój premierowy tytuł w grze podwójnej. Najlepszym wielkoszlemowym wynikiem był ćwierćfinał Wimbledonu w 2009 roku.
Po zakończeniu kariery nie odsunęła się od tenisa. Sprawuje funkcję kapitana w reprezentacji Włoch, która rywalizuje w Billie Jean King Cup. Osiągnięcie finału w tegorocznych finałach było świetnym rezultatem, mimo braku końcowego triumfu. Po ostatnim meczu Garbin zdecydowała się wyznać, co się u niej dzieje.
– W październiku przeszłam operację nowotworu, bardzo rzadkiego. Dzielę się tym, żeby zwiększyć świadomość o znaczeniu badań oraz profilaktyki. Niedługo będę musiała przejść drugą operację. Jestem optymistką i liczę, że wrócę do pełnej dyspozycji. Chciałabym, żeby moja historia zainspirowała innych do walki z wyzwaniami w życiu – podkreśliła.