Polski Tenis

WYNIKI

MIAMI: D. Collins - Alexandrova 6:3, 6:2; Rybakina - Azarenka 6:4, 0:6, 7:6 (2); Dimitrov - Alcaraz 6:2, 6:4; A. Zverev - Marozsan 6:3, 7:5; Medvedev - Jarry 6:2, 7:6 (7); Sinner - Machac 6:4, 6:2.

Mecz Polska – Hongkong bez kibiców

Polscy tenisiści w odmłodzonym składzie wystąpią w spotkaniu Pucharu Davisa z Hongkongiem (6-7 marca w Kalisz Arenie).

W związku z potencjalnym zagrożeniem epidemiologicznym, podjęto decyzję, że mecz odbędzie się bez udziału publiczności.

Przed lekceważeniem przeciwników z Azji ostrzega debiutujący w roli kapitana reprezentacji Mariusz Fyrstenberg, były szósty deblista świata. 

– Na korcie wszystko się może zdarzyć. Davis Cup rządzi się swoimi prawami, ale nie da się ukryć, że jesteśmy faworytami spotkania i to dla nas duże wyzwanie. Traktujemy rywali bardzo poważnie, z respektem. Nie będzie odpuszczania ani lekceważenia. Za dużo już takich meczów zdarzyło się przegrać w przeszłości. Dlatego nie ma tutaj żadnej taryfy ulgowej, tylko będzie walka od początku, do samego końca. Nie można nawet na moment odpuścić, bo skutki mogą być fatalne – powiedział Fyrstenberg. – Osobiście bardzo cieszę się, że mogę reprezentować Polskę jako kapitan. Mamy bardzo perspektywiczną młodą drużynę. Jestem zadowolony, że po 4,5 roku do kadry wrócił Jerzy Janowicz. Brakowało nam jego żartów. Maks Kaśnikowski to przyszłość polskiego tenisa. Organizacja jest na bardzo wysokim poziomie. Miasto Kalisz stanęło na wysokości zadania, Polski Związek Tenisowy też. Niczego nam tu nie brakuje, wszystko jest bardzo profesjonalnie przygotowane. Niczego nam tu nie brakuje – dodał kapitan.

Prawa ręka

Prawą ręką Fyrstenberga podczas zgrupowania w Kaliszu jest inny były tenisista – Michał Przysiężny, który kilka miesięcy temu zakończył karierę.

– Cieszę, że w teamie mam wsparcie trenerskie Michała, który opiekuje się bardziej singlistami, a ja deblistami, ale obydwaj jesteśmy cały czas na korcie, żeby zawodnicy czuli nasze wsparcie. Dobrze nam się układa współpraca i mamy nadzieję, że przełoży się ona na dobrą atmosferę w drużynie, jeszcze lepsze wyniki, no i pozwoli nam zrealizować plan, czyli awansować w ciągu trzech najbliższych lat do elity Pucharu Davisa – podkreślił Fyrstenberg.

– Jako, że Mariusz grał debla, czyli dyscyplinę najbardziej zbliżoną do tenisa (śmiech), to w sumie dobrze rokuje na przyszłość jako kapitan – stwierdził siedzący obok Jerzy Janowicz.

Fajnie jest wrócić

29-letni łodzianin wrócił na korty po ponad dwuletniej przerwie w grze spowodowanej poważną kontuzją i operacją kolana. Poprzednio w reprezentacji narodowej grał ponad cztery lata temu.

– Czuję się całkiem nieźle. Ostatni tydzień pokazał mi, że jeżeli chodzi o poziom tenisa, to nie zapomniałem jak się gra. Fajnie powrócić po takiej przerwie do reprezentacji i finał challengera w Pau bardzo mnie ucieszył. Po tych trzech rozegranych turniejach nie kojarzę większości tych zawodników. Tenisiści się pozmieniali. Nie będzie to dla mnie nowa sytuacja. Jestem takim zawodnikiem, który musi się skupić na swojej grze i swojej formie meczowej. To, jak gra mój przeciwnik to kwestia drugorzędna. Dla mnie najważniejsze jest, żeby grać swoje i wygrywać – zaznaczył Jerzy.

Ponieważ Janowicz dopiero odrabia straty w rankingu spowodowane problemami zdrowotnymi, pozycja pierwszej rakiety drużyny w singlu przypadła Kacprowi Żukowi, który do Kalisza dotarł wprost po występie w półfinale challengera w Calgary.

– Ostatni okres jest bardzo dobry dla mnie, miałem udany początek sezonu, w ATP Cup w Australii, a także w ubiegłym tygodniu półfinał w Calgary. Cieszę się, że wciąż poprawiam swój ranking. Nie miałem żadnych specjalnych celów na ten rok, wychodzę na kort ze stuprocentową chęcią pokazania się z jak najlepszej strony. Chcę kontynuować tę pracę i zobaczymy co z tego wyjdzie. Czuję się tu dobrze i zaraz po przyjeździe z Kanady nie miałem żądnych problemów z aklimatyzacją. Zresztą do pierwszego meczu było kilka dni, więc i tak byłby czas na przestawienie się – stwierdził Żuk.

Również w aurze zwycięzców do Kalisz Areny przyjechali debliści Szymon Walków i Jan Zieliński, którzy w ostatnich dwóch tygodniach wygrali dwa turnieje wITF w Glasgow i Sunderlandzie.

– Połączyliśmy swoje siły w ostatnich tygodniach, bo chcieliśmy się zgrać przed meczem Davis Cup, kiedy tylko dowiedzieliśmy się, że zagramy razem w Kaliszu. Jesteśmy na fali i mam nadzieję, że będziemy to kontynuować – powiedział Walków.

– Cieszę się, że Szymon był w stanie przyjechać do Glasgow i zagrać ze mną, no i zostać na drugi tydzień. Jesteśmy bardzo wdzięczni kapitanowi, że możemy zagrać tutaj razem. W ostatnich występach dotarliśmy się deblowo i szykujemy się na dobry mecz w sobotę – dodał Zieliński.

W ostatniej chwili do reprezentacji dołączył jako debiutant utalentowany junior Maks Kaśnikowski, 16-latek zastąpił kontuzjowanego Daniela Michalskiego.

– To dla mnie wielkie wyróżnienie, być tu obok tych wspaniałych zawodników. Chciałbym podziękować kapitanowi za powołanie. Jestem bardzo zadowolony i mam nadzieję, że będę mógł wspierać drużynę – podkreślił Kaśnikowski.

Pierwszy raz poza Azją

– To pierwszy raz, kiedy gramy poza Azją. Trochę daleko od domu, ale z drugiej strony wszyscy zawodnicy podróżują na różne turnieje, więc są do tego przyzwyczajeni. To dla nas nowe doświadczenie w Pucharze Davisa, bo graliśmy do tej pory ze wszystkimi azjatyckimi drużynami – mówił Hiu-Tung Yu, kapitan zespołu z Hongkongu. – Będziemy starali się zaprezentować najlepiej jak potrafimy. Warunki są dla nas inne od tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni. W Kaliszu zagramy w hali, a w Hongkongu ze względu na temperatury zawsze gramy na kortach otwartych. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Faworytami meczu będą gospodarze. Polska jest bardzo mocną drużyną, ale nie jest to wasza czołowa ekipa, brakuje dwóch singlistów i najlepszego deblisty. Nasza drużyna jest bardzo młoda. Czołowi dwaj zawodnicy dużo grają w imprezach rangi ITF, ostatnio byli w Tunezji. Chang jest w koledżu w USA, to będzie dla niego debiut.

Do Kalisza nasi goście z Azji przyjechali już w weekend, ale miasto oglądali głównie podczas podróży samochodem.

– Nie mieliśmy dużo czasu na zwiedzanie. Jest zupełnie inaczej niż w Hongkongu, gdzie są tłumy ludzi, a tu się wydaje spokojnie. Wszystko zrobiło na nas dobre wrażenie. Jest naprawdę miło. Ten mecz jest dla nas dużym wyzwaniem, pomimo, że tenis nie jest najważniejszym sportem w Hongkongu, choć dużo osób go lubi. Jednak najbardziej popularne jest kolarstwo torowe, w którym odnosimy spore sukcesy. Nasze wyniki na światowych kortach nie są na tyle dobre, żebyśmy mogli się wypromować – zakończył.

W czwartek o godz. 13 w sali recepcyjnej nr 38 Urzędu Miasta w Kaliszu (ul. Główny Rynek 20) odbędzie się ceremonia losowania kolejności gier spotkana Polska – Hongkong. Poprowadzi ją włoski supervisor Massimo Morelli.

Plan gier

Piątek: od godz. 17 (16.45 – ceremonia otwarcia) pierwszy mecz singlowym po nim drugie spotkanie singlowe.

Sobota: godz. 13 mecz gry podwójnej oraz dwa mecze singlowe. 

Wykup transmisję spotkania w Kaliszu

Kategoria: Davis Cup