– Nie był to rezultat w WTA Finals, jakiego oczekiwałam, ale jestem pewna, że to przyniesie efekty w przyszłości – pisze Iga Świątek o starcie w Guadalajarze.
Pokonała Paulę Badosę, a przegrała z Marią Sakkari i Aryną Sabalenką. – Dobrze zakończyć sezon zwycięstwem, bo jak wiecie, to nie zdarza się często w tenisie. Dzięki temu zacznę okres przygotowawczy z dobrą energią – mówi Iga.
Iga Świątek docenia kibiców
– Bardzo Wam dziękuję! Byliście ze mną tutaj, w Guadalajarze. Byliście ze mną przez cały rok. Bardzo to doceniam i także dzięki Wam mam nadzieję mieć coraz więcej radości z bycia na korcie, tak jak wczoraj i wiele razy w tym roku – kontynuuje podsumowanie polska tenisistka.
– Nauczyłam się w Meksyku wiele o sobie. Udowodniłam, że to ja sama mogę dać sobie siłę po trudnych sytuacjach i meczach i że potrafię pozbierać się szybko. Wstawałam w tym sezonie, wstałam teraz, wstanę też w przyszłości, jeśli będę tego potrzebowała – dodaje Świątek. – Wiedziałam, że moje ciało nie jest maszyną, ale w tej kwestii mój pierwszy mecz był dużą lekcją pokory względem mojego organizmu. Nasze ciało może być zmęczone i nie w pełni możliwości z wielu powodów, także… cyklu menstruacyjnego. To nie jest wymówka, zależało mi, żeby mówić o tym otwarcie. No i na koniec… Mam zamiar skończyć ten sezon z dużym uśmiechem i pozytywnym nastawieniem. Co Wy na to?