Katarzyna Kawa (150 WTA) ma bardzo pracowity okres. Jeszcze w sobotę walczyła w Kozerkach, a w niedzielę w Warszawie. Następnie czekał ją lot do USA.
Była rozstawiona z ósemką w turnieju ITF W100 Koser Jewelers Tennis Challenge (korty twarde, 100 tys. $ w puli nagród), gdzie przed rokiem była w półfinale. Wygrała z Amerykanką Francescą Di Lorenzo (256 WTA) 3:6, 6:0, 6:4.
Była to ich druga konfrontacja. Dwa lata temu w Brisbane (także na kortach twardych) lepsza była Di Lorenzo 6:3, 7:5.
W 1/8 finału Kawa rozbiła Uzbeczkę Niginę Abduraimovą (175 WTA) 6:1, 6:2. W ćwierćfinale była jednak słabsza od Amerykanki Elizabeth Mandlik (182 WTA) 0:6, 7:5, 4:6.
Najwyżej rozstawiona w Landisville została Chinka Lin Zhu (93 WTA).
Odpoczynek od debla
Polka nie wystąpiła w grze podwójnej.
– Muszę trochę odpocząć od debla, żeby bardziej skupić się na singlu. Nie jestem taką maszyną, żeby grać przez całe tygodnie od początku do końca singla i debla, dlatego najbliższe dwa turnieje w Landisville i Bronxie zagram tylko singla. Mam nadzieję, że dwa ostatnie finały (Warszawa i Kozerki) zapewnią mi miejsce w US Open w grze podwójnej – podkreśla Kasia Kawa.