Magdalena Fręch (116 WTA) – pomimo zmęczenia sezonem – chce zagrać jeszcze w Madrycie, Walencji i Andorze.
– Potrzebuję jeszcze około 50 punktów, żeby spokojnie myśleć o występie w pierwszej imprezie wielkoszlemowej w przyszłym roku. Mam na to czas do 5 grudnia. Jeśli uda mi się zdobyć potrzebne punkty, to wcześniej zakończę starty – mówi łodzianka.
Energia i pozytywne nastawienie
W Glasgow Magda Fręch rozegrała dwa mecze – bardzo dobry, choć przegrany z Danielle Collins 4:6, 6:3, 6:7 (2) oraz słabszy z Karoliną Muchovą 2:6, 2:6.
– Cieszę się, że mogłam tu zagrać z dziewczynami, bo gra w reprezentacji to zupełnie inna atmosfera i emocje, niż indywidualne starty w turniejach. Mam nadzieję, że tę energię i pozytywne nastawienie zabiorę ze sobą dalej. I że pomogą mi w zrealizowaniu celu na najbliższe trzy tygodnie, czyli zapewnienia sobie miejsca w głównej drabince Australian Open – podkreśla Magda.
Na kortach ziemnych
Dziś poleciała do Polski, gdzie chwilę odpocznie, przepakuje się i w niedzielę ruszy do stolicy Hiszpanii.
Zawody ITF W80 w Madrycie (od poniedziałku) i ITF W80+H w Walencji (od 21 listopada) odbędą się na kortach ziemnych.
W stolicy Hiszpanii obok Fręch powalczą m.in. Niemka Tamara Korpatsch, Francuzki Kristina Mladenovic i Oceane Dodin, Szwajcarki Ylena In-Albon czy Hiszpanki Cristina Bucsa i Rebeka Masarova.
Natomiast turniej WTA 125 w Andorze zostaną rozegrane na kortach twardych w hali.