Przed Weroniką Ewald prawie miesiąc intensywnych treningów przed kolejnymi startami w międzynarodowym tourze.
Utalentowana zawodniczka Gdańskiej Akademii Tenisowej odebrała oficjalnie nominację do PZT Team A, programu finansowanego przez Polski Związek Tenisowy przy współpracy z Ministerstwem Sportu i Turystyki.
Przyplątało się przeziębienie
– Najbliższy start w seniorskim turnieju planuję za około miesiąc, więc przede mną teraz intensywny czas treningów i przygotowań do tego występu. Krótki odpoczynek po Australian Open już za mną, trochę przymusowy też, bo zaraz po powrocie z Australii przyplątało się przeziębienie. Ale teraz już jestem zdrowa i wróciłam do treningów – powiedziała Ewald, która w styczniu dotarła w Melbourne do ćwierćfinału juniorskiego Australian Open 2023.
Przed rokiem Weronika zadebiutowała w juniorskim Wielkim Szlemie, a na wimbledońskiej trawie osiągnęła drugą rundę. Wynik ten poprawiła we wrześniu dochodząc do trzeciej w nowojorskim US Open, a w styczniu poszła o krok dalej w Melbourne.
We wtorek, podczas krótkiego pobytu w Warszawie, tenisistka z Tczewa odebrała z rąk prezesa Polskiego Związku Tenisowego Dariusza Łukaszewskiego oficjalną nominację do PZT Team A, w ramach którego będzie otrzymywać wsparcie finansowe przez cały sezon.
Pamiętny debiut
– W najbliższym roku moim celem jest na pewno zagrać wszystkie cztery turnieje Wielkiego Szlema wśród juniorek. Nie ukrywam, że cieszy mnie możliwość startów w nich, bo każdy pozwala przekonać się z bliska jak wyglądają cztery największe turnieje w sezonie. Ale też spotkać czołowych tenisistów świata czy obejrzeć z bliska ich mecze na największych kortach. To bardzo ciekawe doświadczenie, które uświadamia mi, że to są właśnie te turnieje, w których chcę grać już jako seniorka. Już w tym roku będę grała coraz więcej w seniorskich turniejach i mam nadzieję, że za kilka lat uda mi się walczyć już w kwalifikacjach do Wielkiego Szlema – podkreśliła Ewald, która 20 lutego skończy 17 lat.
– Nigdy nie zapomnę swojego debiutu wielkoszlemowego w Wimbledonie, bo to wyjątkowy turniej, który bardzo różni się od innych. Jest zdecydowanie najbardziej prestiżowy i elegancki, no i ma wyjątkową atmosferę, która bardzo mi się podoba. Jeśli w przyszłości miałabym wygrać jakiś turniej Wielkiego Szlema, to chciałabym wygrać właśnie Wimbledon. Też przez to, że lubię szybkie nawierzchnie, sprzyjające mojej grze. Pod tym względem minimalnie bardziej od hard kortu pasuje mi trawa, choć jest mało turniejów rozgrywanych na niej i też nie ma zbyt wielu okazji, żeby na niej trenować – dodała zawodniczka, która w rankingu WTA jest na 1158. pozycji.
Przejście z juniorek do seniorek
W sierpniu Weronika dotarła do ćwierćfinału turnieju ITF W15 Fale Loki Koki Tennis Cup w Bydgoszczy, zaliczanego do czwartej edycji cyklu LOTOS PZT Polish Tour – Narodowy Puchar Polski. Na jesieni poprawiła ten wynik osiągając półfinał w imprezie tej samej rangi w Monastyrze.
– Przede mną bardzo trudny moment przejścia od juniorek do seniorek, a to wymaga nie tylko zupełnie innego przygotowania fizycznego i wyższego poziomu samej gry. To też wiąże się z większą presją i doświadczeniem w grze z mocniejszymi rywalkami, które ja dopiero zaczynam zdobywać. Wiadomo, że też im więcej będę grała, tym większe będą koszty jeżdżenia na turnieje, bo dopiero w tych dużych organizatorzy pokrywają koszt noclegów. Jednak za przeloty czy trenera trzeba samemu płacić, dlatego cieszę się ze wsparcia finansowego w ramach PZT Team – zaznacza Ewald.
Rokitki Park w Tczewie
Rodzice grają w tenisa amatorsko, teraz zwykle towarzyszą córce w zagranicznych startach, a ich miłość do „białego sportu” zaowocowała wybudowaniem przez nich kortów w rodzinnym Tczewie. Dzisiaj to ośrodek Rokitki Park wyposażony w niezbędne zaplecze w postaci sali fitness i siłowni. Ich pasja udzieliła się Weronice, która zaczęła odjąć piłki w wieku trzech lat. Stopniowo zaczęły przychodzić sukcesy w kolejnych kategoriach wiekowych.
– Na pewno zawodowa gra w tenisa to spore wyrzeczenie, bo właściwie nie ma na nic czasu, poza grą i treningami na korcie. Ale tenis sprawia mi dużo radości i z chęcią gram też w turniejach. To bardzo wciągający sport, który daje dużą satysfakcję i daje możliwości podróżowania po całym świecie. Oczywiście odniesienie sukcesu w nim nie jest łatwe, ale warto próbować. Zresztą przyzwyczaiłam się już do pewnego rytmu codziennego, czyli trzech treningów każdego dnia, zdalnej nauki szkolnej. Na szczęście mam kilku przyjaciół ze szkoły, ale też z kortów Gdańskiej Akademii Tenisowej, dzięki czemu jakoś sobie rekompensują brak kontaktu z rówieśnikami – powiedziała Ewald.